18.09.2014
REGIMENT 13 CHALLENGE w Rumunii czyli fantastyczni ludzie, fantastyczne tereny i perfekcyjne zawody HARD ENDURO! Posłuchajcie relacji naszego zawodnika, Dominika Drąga z BKM Bielsko -Biała, po przeczytaniu której na pewno zaczniecie przygotowania do startu w tej niesamowitej imprezie, w kolejnej jej edycji, która odbędzie się już w przyszłym sezonie 2015!
"Cała przygoda zaczyna się od dziesięciu godzin jazdy samochodem i opowieściach, a konkretnie od straszenia mnie tym, co mnie tam spotka! Do bazy zawodów w miejscowości Poiana Marului (uwaga – są dwie miejscowości o tej samej nazwie, o czym przekonali się co poniektórzy) dotarliśmy około godziny 19.00. Zaraz też przystąpiliśmy do całej procedury rejestracji. Nie szło to może najsprawniej ale też nikomu to nie przeszkadzało. Rozmowy i przywitania , przy odrobinie „jasnego pełnego” przeciągnęły się prawie do północy.
Piątek rozpoczął się leniwie od śniadania i przygotowania sprzętu do prologu. Kto poprzedniego wieczoru nie załatwił wszystkich formalności mógł to jeszcze zrobić do południa. O godzinie 16.00 rozpoczął się start do prologu. W pierwszej kolejności startowała klasa A czyli około 60 zawodników. Następnie na starcie pojawiła się liczniejsza klasa B, gdyż zapisanych w niej było aż 180 zapaleńców! Prolog, to około 7 kilometrów trasy wiodącej przez góry zakończonej efektownym przejazdem przez ruiny hotelu wybudowanego dla partyjnych oficjeli z czasów panowania Ceausescu. Zawodnicy do prologu startowali według kolejności numerów otrzymanych w biurze rejestracji. Mimo, że trasa prologu była szybka i pozbawiona trudniejszych elementów, to już nawet na tym krótkim odcinku poszczególne czasy znacząco się różniły i wynosiły od 23, aż do 40 minut. I już mamy pierwsze wyniki… Niby nic, przecież to tylko prolog. Prawdziwe zawody zaczynają się dopiero jutro. Ale już teraz każdy może określić mniej więcej swoją pozycją w stawce.
Piątkowy wieczór upłynął na niekończących się opowieściach, wymianie spostrzeżeń i tym podobnych rozmów w jedynie słusznym temacie. Oczywiście będąc w znakomitych humorach spróbowaliśmy miejscowego specjału czyli palinki. Nie wiem…. ile to ma procent ale zgodnie stwierdziliśmy, że silnik w motorze też by na tym odpalił. No i zaczęło się!
Sobota rano – śniadanie, ostatni rzut oka na ukochaną maszynę i jedziemy na miejsce startu. Dzisiaj startujemy według czasu z prologu. Organizatorzy wywiązują się z zadania wzorowo! Wszystko działa, jak w zegarku. Zawodnicy wywoływani są numerami i kolejka startujących formowana jest na bieżąco. Wszyscy wiedzą co maja robić. I znowu zabawę zaczyna klasa A. Startujemy pojedynczo w 15-minutowych ostępach. Trasa wyznaczona jest za pomocą trzech kolorów taśm. Klasa A i B jedzie kolorem pomarańczowym, kolor biały oznacza odbicie z trasy na dodatkowe odcinki przeznaczone dla zawodników pro, a kolor niebieski, to oznaczenie złej drogi. Proste i przez to skuteczne. Oba dni były rewelacyjnie oznaczone. Bez trudu można było odnaleźć prawidłową drogę nawet w największej gęstwinie.
I wreszcie na starcie! Serce mocniej bije, bo przecież przed nami nieznane. Oczy muszą być szeroko otwarte, to nie jest jazda w kółko po torze na którym wiesz, gdzie leży najmniejszy nawet kamień i nic nie może Cię zaskoczyć. Przed nami 90 km czystego enduro, gdzie wszystko może się zdarzyć. Taka jazda to prawdziwa radość, nie kończące się zjazdy i podjazdy. Co jakiś czas jedziemy szybszym odcinkiem szutrowej drogi lub ścieżką przez łąkę, żeby znowu wspinać się do góry. Dużo trawersów wąskimi ścieżkami, kamienie, skałki i bardzo dużo zwalonych drzew. Nie ma chwili na odpoczynek, jeśli tylko popełnisz błąd, to zaraz słyszysz silnik jadącego za Tobą. Do drugiego PKP-u było względnie łatwo, ale zaraz potem zaczął się ostry trawers z kamieniami i korzeniami. Było co robić i żeby piąć się do góry i nie dać się wyprzedzić musisz cały czas jechać. Wreszcie na górze! …Dyszę jak lokomotywa, znowu obiecuje, że wezmę się wreszcie za siebie, no nic jadę dalej, odpocznę w trakcie zjazdu.
W ciągu pierwszego dnia pokonaliśmy 90 km trasy prawie 12km przewyższeń! Pod koniec zmęczenie dawało znać o sobie. Coraz więcej błędów i potknięć. Skurcze chwytały mięśnie w nogach… Wreszcie meta! Coś pięknego! Uśmiech od ucha do ucha! Zmęczony ale bardzo szczęśliwy!
Została niedziela, drugi dzień zmagań. Tym razem organizatorzy przenieśli start po drugiej stronie zalewu. Startujemy wg wyników z dnia pierwszego. Tradycyjnie dzień drugi jest szybszy, krótszy i nie ma tylu ciężkich elementów. Jest to mądre posunięcie ze strony organizatora. Pierwszy dzień i tak dał nam nieźle w kość. Niedzielny odcinek liczył prawie 80km trasy wytyczonej w przepięknej scenerii z widokami zapierającymi dech w piersiach. Jazda po Rumuńskich Karpatach dostarcza niesamowitych wrażeń, bo gdzie mógłbym wjechać na wysokość 1800m.n.p.m. i jeździć pomiędzy stadem luźno wypasających się koniach na zboczach góry? Rumunia wciąga!
Niedziela została nazwana dniem afer. Pewny zwycięzca Martin Volny zerwał łańcuch i strata czasu spędzona na naprawie spowodowała spadek na trzecie miejsce w klasie A. Ja uszkodziłem zaciski tylnego hamulca i połowę trasy jechałem hamując silnikiem i przednim hamulcem, co nie zawsze wystarczało… o czym dotkliwie kilka razy się przekonałem. Maciej Juraszek również miał awarie łańcucha, a Tomek Smółka stracił sprzęgło zaraz po pierwszym PKP-e.
Mniej lub bardziej zadowoleni z wyników ale za to wszyscy szczęśliwi, jak dzieci pakujemy sprzęt, szybki obiad i wyjeżdżamy bo droga daleka... Wyjeżdżając nikt nie zadawał sobie pytania czy tu jeszcze kiedyś przyjedzie, tylko kiedy to nastąpi, kiedy kolejne zawody w Rumunii"! - opowiadał Dominik Drąg.
Dominik zajął fantastyczne 16 miejsce na 179 zawodników! Gratulujemy!
Wyniki Regiment 13 Challenge:
Klasa A Expert – pierwsza trzydziestka zawodników (na 44 startujących 35 sklasyfikowanych):
...
...
...
...
...
...
Szczegółowe wyniki: http://www.regiment13.ro/bundles/main/images/31a.pdf
Klasa B Hobby – pierwsza trzydziestka zawodników (na 179 startujących 132 sklasyfikowanych):
...
...
...
...
...
...
Szczegółowe wyniki: http://www.regiment13.ro/bundles/main/images/31b.pdf
Gratulujemy zwycięzcom i wszystkim, którzy podjęli to wyzwanie!!!
fot. FB Enduro Zone, Marek Vincik